Kliknij tutaj --> ♠️ orkiestra górnicza na pogrzebie

Orkiestra gornicza pod szybem Sutoris. Jump to. Sections of this page. Wiśnicz na starych fotografiach. Society & culture website. Historia Ziemi Bocheńskiej. Dziś Barbórka, czyli Dzień Górnika. Z tej okazji ulicami Bytomia przeszła Orkiestra Górnicza, budząc mieszkańców. Zagrała wiele znanych utworów. W kościele pw. Świętej Rodziny w Ostatecznie udało się dobrze przygotować grono 30 muzyków. W 1969 roku orkiestra zagrała na pierwszomajowym pochodzie. Szła w mundurach górniczych. - Ludzie się dziwili. Myśleli, że to jakaś orkiestra ze Śląska przyjechała - wspominał pan Zbigniew Raczkowski. W uroczystościach barbórkowych uczestniczyła orkiestra górnicza ZG Rudna oraz prawie siedemdziesięcioosobowa delegacja górników z pocztem sztandarowym. Wśród nich Artur Kosiński - zastępowy zastępu ratowników, górnik operator samojezdnych maszyn górniczych przodkowych i nadsztygar górniczy Jarosław Kowalik , kierownik akcji na Po mszy przybyli na uroczystości przemaszerowali na Plac Powstańców Śląskich. W czasie pochodu grała orkiestra górnicza. Na uroczystościach miejskich pojawili się wiceprezydenci Site De Rencontre Serieux En Belgique Gratuit. Orkiestra górnicza, poczty sztandarowe, członkowie klubu LKS Brzeźce, koledzy z pracy, a przede wszystkim rodzina - wszyscy zgromadzili się we wtorkowe popołudnie, by pożegnać tragicznie zmarłego górnika KWK "Pniówek". Ostatnie pożegnanie w parafii MB Szkaplerznej w Brzeźcach. Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość Tłum nie zmieścił się wewnątrz kościoła pw. MB Szkaplerznej w Brzeźcach. Mszę św. w intencji zmarłego Dominika sprawował bp Grzegorz Olszowski. – Są takie chwile w życiu człowieka, że nie bardzo wiadomo, co powiedzieć. Brakuje słów. Bo jak wyrazić cierpienie, jak wyrazić ból najbliższych? Pozostajemy wobec tego doświadczenia bezradni. Trzeba by było milczeć, gdyby nie słowo Boże, które ma moc wlać w nasze serca nadzieję, pokój. Ma moc rozświetlić ciemności naszego życia – powiedział bp Olszowski i odniósł się do sceny po śmierci Łazarza opisanej w Ewangelii. – Maria mówi z wyrzutem: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”. Pierwsze takie skojarzenie, które nam się nasuwa, gdy dzieje się jakieś nieszczęście, przychodzi trudne doświadczenie, którego nie rozumiemy do końca, wydaje nam się, że Pan Bóg nas opuścił. Że nas zostawił. Że z tym wszystkim jesteśmy sami, zupełnie bezradni. Że Bóg o nas zapomniał. A co robi Jezus, który dowiaduje się o śmierci swojego przyjaciela Łazarza? Jezus wzruszył się w duchu i rozrzewnił, zapłakał. I chciałbym, żebyśmy wszyscy sobie uświadomili, że w tych różnych trudnych sytuacjach naszego życia, w tym co przeżywamy, Jezus nas nie opuszcza, towarzyszy nam w tych doświadczeniach. Chce udzielać Swojej siły, byśmy właściwie potrafili przeżyć to, co nas spotyka – zapewniał. Kaznodzieja przyznał, że naturalne jest rodzące się w nas w trudnej sytuacji pytanie: „dlaczego?”. – Musimy sobie z pokorą powiedzieć, że tutaj na ziemi nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie. Z pewnością śp. Dominik już wie. Zna odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania. Już wie, dlaczego tak się stało. Nam pozostaje wiara i nadzieja, może czasem wbrew wszystkiemu. Jeśli wierzysz, ujrzysz Bożą chwałę. Jeśli zaufasz w tym trudnym doświadczeniu, Bóg będzie dla ciebie pomocą – mówił bp Olszowski. W ostatniej drodze zmarłemu towarzyszyli najbliżsi, przyjaciele, znajomi, a także przedstawiciele kopalni Pniówek i Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość „Kochana Ewo, Nikolo, Filipie, Mikołaju, droga rodzino i znajomi. Nadszedł kres mojego ziemskiego pielgrzymowania, chciałbym podziękować. W sposób szczególny dziękuję mojej drogiej żonie za 15 lat wspólnego życia” – kiedy te słowa zabrzmiały, w kościele płakali niemal wszyscy obecni. List odczytał ks. Andrzej Ahnnert, proboszcz parafii w Brzeźcach. – Byłeś dla nas, dla parafii i naszej miejscowości jak brat – dodał proboszcz. – Zawsze otwarty na drugiego człowieka. Często przychodziłeś na probostwo z propozycjami, szczególnie w czasie epidemii, ograniczeń. Zawsze pamiętałeś o ustawieniu ławek, żeby ludzie mogli siedzieć wokół kościoła. Bóg zapłać, Dominiku – dodał. – Daremnie szukać słów na wytłumaczenie tragedii – powiedział Aleksander Szymura, dyrektor ds. pracy kopalni Pniówek. Przypomniał, że zmarły Dominik rozpoczął pracę w górnictwie w 2004 roku. – Z dnia na dzień wzbogacał swoje doświadczenie zawodowe. Zdobywał sympatię współpracowników i uznanie przełożonych. Sumienny i pracowity, chętny do niesienia pomocy – opisywał dyrektor. Złożył rodzinie kondolencje. – Każdy człowiek ma na ziemi do spełnienia jakieś swoje zadanie. Dominik odszedł zbyt wcześnie, pozostaje jednak wierzyć, że on to zadanie spełnił. Oprócz pracy zawodowej miał pasję: była nią piłka nożna. Często spotykałem go na korytarzach i analizowaliśmy sobotnio-niedzielne wyniki meczów. Był wielkim pasjonatem. Miał w sercu LKS Brzeźce, ale kibicował też, jak każdy prawdziwy śląski górnik, Górnikowi Zabrze. Kiedyś mi powiedział: „Dyrektorze, miałbym takie marzenie: jakby tak mój klub mógł zagrać sparing z Górnikiem Zabrze”. Pomyślałem, że teraz można by było to marzenie spełnić. Mogę zagwarantować drogi Dominiku, że w najbliższym czasie twój ukochany klub taki sparing rozegra – obiecał dyrektor Szymura. 37-letni Dominik Godziek jest jedną z ofiar ubiegłotygodniowej katastrofy na kopalni Pniówek. Oprócz pracy zawodowej, aktywnie działał w lokalnym środowisku sportowym. Był zawodnikiem, a potem przez wiele lat prezesem LKS Brzeźce. „Z głębokim żalem informujemy, że dziś dotarła do nas bardzo przykra informacja. Nasz były zawodnik, Prezes, członek zarządu podokręgu Tychy, ale przede wszystkim PRZYJACIEL Dominik Godziek nie żyje” – napisali przedstawiciele klubu na facebookowym profilu. Kamil Durczok zmarł we wtorek, 16 listopada 2021 r. po tym, jak został przewieziony do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. K. Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Szpital wydał oświadczenie, z którego dowiedzieliśmy się, że, dziennikarz zmarł w wyniku "zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia". Jego brat, Dominik Durczok, podkreślił, że rodzina nie życzy sobie udziału mediów w czasie ostatniego pożegnania. Pogrzeb Kamila Durczoka. Tak wygląda jego grób To brat Kamila Durczoka odczytał przemówienie podczas ceremonii pogrzebowej. Za oprawę muzyczną podczas pogrzebu odpowiadał wybitny kompozytor i wokalista, laureat wielu nagród, w tym Fryderyków, Józef Skrzek. Muzyk otrzymał Medal Stulecia Odzyskanej Niepodległości oraz Krzyż Wolności i Solidarności od prezydenta Andrzeja Dudy. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Na uroczystości oprócz rodziny i bliskich Kamila Durczoka, nie zabrakło także współpracowników dziennikarza ze stacji telewizyjnych, w których pracował. Urna z prochami dziennikarza została złożona w rodzinnym grobie, w którym kilka lat temu pochowany został jego ojciec, Krystian Durczok. W drodze na cmentarz zmarłemu towarzyszyła muzyka orkiestry górniczej. Tak wyglądał grób Kamila Durczoka po pogrzebie. Zdjęcia zrobiono już po opuszczeniu cmentarza przez bliskich. Wśród kwiatów znalazła się wiązanka od TVN Katowice. Grób Kamila Durczoka Foto: Tadeusz Wypych / East News Grób Kamila Durczoka Foto: Tadeusz Wypych / East News Grób Kamila Durczoka Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: plejada@ Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! Kamil Durczok nie żyje. Zmarł 16 listopada 2021. Miał 53 lata W piątek 19 listopada odbędzie się pogrzeb Kamila Durczoka. Rodzina zmarłego dziennikarza tuż przed uroczystością jego ostatniego pożegnania wystosowała apel do mediów o nie pojawianie się na pogrzebie. Czy redakcje uszanują jej wolę? Kamil Durczok zmarł nagle nad ranem we wtorek r. w jednym z katowickich szpitali. Mimo reanimacji lekarzom nie udało się uratować dziennikarza. Jak podano później w mediach, dziennikarz zmarł o 4:23 „w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia”. W przeszłości Kamil Durczok walczył z chorobą nowotworową. Swoje zmagania opisał w książce „Kamil Durczok: wygrać życie”. Dzień po śmierci Durczoka jego przyjaciel, Witold Pustułka podał informację dotyczącą pogrzebu. Uroczystość odbędzie się w piątek 19 listopada o godzinie 9:00 w Kościele Trójcy Przenajświętszej w Katowicach-Kostuchnie, skąd pochodził dziennikarz. Super Express natomiast dowiedział się, że Kamil Durczok zostanie skremowany i pochowany we wspólnym grobie z ojcem. Pogrzeb Kamila Durczoka bez mediów Jak ujawniał prasie Witold Pustułka, podczas pogrzebu Kamila Durczoka na organach zagra Józef Skrzek, a uroczystość uświetni orkiestra górnicza. Podczas pogrzebu głos ma zabrać brat dziennikarza, Dominik Durczok. On też poprosił media, aby nie wysyłały fotoreporterów na uroczystość pożegnania jego brata. Wolą moją, jak i mojej rodziny, w związku z rodzinnym charakterem pogrzebu mojego brata, Kamila Durczoka, oświadczam, że nie życzymy sobie udziału wszelkich mediów w tym wydarzeniu, a tym bardziej jakiegokolwiek jego dokumentowania. Bardzo prosimy o uszanowanie naszej decyzji - mówił Dominik Durczok. Wzruszające wspomnienie o Kamilu Durczoku. Przyjaciel dziennikarza szczerze o ich znajomości Czy media uszanują prośbę rodziny Kamila Durczoka? Z podobnym apelem w 2014 roku do dziennikarzy zwrócili się bliscy aktorki Anny Przybylskiej. Niestety wówczas nie wszystkie redakcje zdołały powstrzymać się od publikacji zdjęć z uroczystości. Mamy nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Autor: wbf Dzisiaj odbyło się ostatnie pożegnanie Kamila Durczoka. Msza żałobna rozpoczęła się o godzinie 9:00 rano w Kościele Trójcy Przenajświętszej w Katowicach-Kostuchnie. Urna z prochami dziennikarza spoczęła w rodzinnym grobie na pobliskim cmentarzu. Ostatnim życzeniem rodziny było, aby pogrzeb miał charakter prywatny, nie zmarł nad ranem 16 listopada w szpitalu, do którego przyjęto go dzień wcześniej. Przyczyną było zaostrzenie się przewlekłej choroby – z którą zmagał się od lat – i ustanie krążenia. Wiadomość o śmierci Kamila Durczoka spadła na nas tak nagle. Nikt nie był na to gotowy. Ani rodzina, ani przyjaciele, ani wierni dniu dzisiejszym miał miejsce pogrzeb dziennikarza. Ze względu na prośbę rodziny odbył się bez udziału kamer. Msza odbyła się w kościele w dzielnicy Katowice-Kostuchnie, skąd pochodził 53-latek. Za życia niejednokrotnie podkreślał swoje przywiązanie do śląskiej ziemi i tradycji. Pamiętali o tym jego bliscy. W czasie mszy na organach zagrał inny wielki Ślązak, muzyk i kompozytor, Józef Skrzek. Zaś w ostatniej drodze Kamila Durczoka towarzyszyła żałobnikom orkiestra czasie uroczystości głos w imieniu rodziny i najbliższych zabrał brat zmarłego, Dominik Durczok. W imieniu przyjaciół przemówił Mirosław Neinert, dyrektor Teatru Korez w pogrzebie nie zabrakło takich osób jak prezydent Katowic, śląscy politycy, współpracownicy Kamila Durczoka z TVN, RMF, Silesionu. Przybyli też przyjaciele i mieszkańcy rodzimego miasta. InstagramUrna z prochami Kamila Durczoka spoczęła w rodzinnym grobieUmierając Kamil pozostawił w smutku i żalu przede wszystkim swoją najbliższą rodzinę, brata Dominika, syna Kamila, byłą żonę Mariannę Dufek, psa Dymitra, czy matkę. Bez wątpienia posiadał niezwykły talent dziennikarski. Był ceniony w swoim fachu, o czym świadczą liczne nagrody, które Kamila ważne było pochodzenie. Przez całe swoje życie i karierę zawodową podkreślał to. Był dumny z bycia mieszkać i realizować się zawodowo w różnych miejscach, ale dom jest tylko w jednym. Dla mnie to właśnie Śląsk – Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco! Obserwuj Kamil Durczok nie żyjeostatnie pożegnaniepogrzeb Kamila DurczokaDominik DurczokKamil DurczokKatowiceŹródła: Miniatura: Twitter O tym, że jest poważnie chory, dowiedział się w 2002 r., kiedy był jednym z czołowych dziennikarzy "Faktów" TVN. Marcin Pawłowski musiał przerwać swoją karierę, aby skupić się na leczeniu. Konsultował się z lekarzami w Szwajcarii, robił wszystko, aby wrócić do zdrowia. Kiedy po dłuższej nieobecności na wizji, latem 2004 roku pojawił się w studiu "Faktów", nie dało się nie zauważyć, że jest ciężko chory. Na samym początku zwrócił się do widzów: "Winien jestem państwu słowo wyjaśnienia. Widzimy się po raz pierwszy po półrocznej przewie, trudno też nie zauważyć, że nieco się zmieniłem. To prawda, jestem chory, a ważną częścią walki z moją chorobą jest dla mnie praca, dlatego postanowiłem do niej wrócić. Rozumieją to moi lekarze, szefowie, koleżanki, koledzy. Mam nadzieję, że zrozumiecie także państwo". Niecały rok wcześniej, na raka zachorował także Kamil Durczok, który także nie ukrywał swojej choroby i mimo braku włosów pojawiał się na wizji. O jego śmierci dowiedzieliśmy się w listopadzie 2021 r. - niemal dokładnie 17 lat po ostatnim pożegnaniu Marcina Pawłowskiego. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Marcin Pawłowski. "Umierał na oczach całej Polski" O pracy dziennikarza Marcin Pawłowski marzył od dziecka. Będąc na studiach trafił do Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego i razem z Karoliną Korwin Piotrowską prowadził magazyn filmowy. "Nie znał się na filmach, ale miał luz i był naturalny. To był strzał w dziesiątkę" – mówiła dziennikarka w rozmowie z "Pressem". Zaczynał pracę w TVN jako reporter, później został jednym z prowadzących główne wydanie "Faktów". Relacjonował atak terrorystyczny na World Trade Center 11 września 2001 r. oraz przedostatnią pielgrzymkę papieża Jana Pawła II do Polski. Pięć lat po swoim debiucie w "Faktach" zniknął. Wtedy dowiedział się, że ma nowotwór złośliwy i podjął leczenie. Przeszedł kilka serii chemioterapii, ale jego stan nie ulegał poprawie. Nie chciał jednak zostać przyklejony do szpitalnego łóżka. Chciał pracować, dlatego mimo wycieńczenia i ogromnych zmian w wyglądzie wciąż pojawiał się w "Faktach". "Pamiętam nasze ostatnie spotkanie. Nie poznałem go. Dopiero jak powiedział cześć, zorientowałem się, że to on" – wspominał Konrad Piasecki. Marcin Pawłowski Marcin Pawłowski po raz ostatni pojawił się na wizji 10 września 2004 r. Zmarł nieco ponad dwa miesiące później, 20 listopada. Miał zaledwie 33 lata. "Umierał na oczach całej Polski... Swoją heroiczną walką z chorobą, będąc do ostatnich dni w telewizji, dawał świadectwo prawdy. Mówił nam, że to ona jest najważniejsza. Że jedyne, co zostaje po człowieku, to prawda. To nie choroba zwyciężyła Marcina. To on ją zwyciężył..." – mówił ojciec Maciej Zięba podczas pogrzebu dziennikarza 24 listopada 2004 r. Kamil Durczok też chorował na wizji Niemal w tym samym czasie co Marcin Pawłowski, z ciężką chorobą zmagał się inny popularny dziennikarz. Starszy od Pawłowskiego o trzy lata Kamil Durczok dowiedział się, że ma raka 23 grudnia 2003 r. Dzień przed Wigilią jechał z Katowic do Krakowa, aby odwiedzić znajomych. Kilka dni wcześniej przebył zabieg w szpitalu, który wydawał się całkiem niewinny. "Byłem przekonany, że jestem po normalnym usunięciu krwiaka, podwiązaniu jakiegoś naczynia krwionośnego, choć wiedziałem, że pobrano mi materiał do badań histopatologicznych. Sądziłem, że to rutyna" – przyznał wtedy dziennikarz. Po wykonaniu bardziej szczegółowych badań okazało się, że nie ma przerzutów do kości, dzięki temu lekarze dawali mu większe szanse na przeżycie. Kamil Durczok przeszedł radioterapię, zabieg i chemioterapię, która pozbawiła go włosów. Nie zrezygnował jednak z pracy, wciąż prowadził "Wiadomości" w TVP. Widzowie po raz pierwszy zobaczyli go zmienionego przez chorobę 8 marca 2004 r. Foto: TVP Kamil Durczok w 2004 r. Kamil Durczok zakończył terapię i powoli zaczynał wracać do siebie. Włosy odrosły, zaczął wyglądać tak, jak przed usłyszeniem diagnozy. Nadal jednak musiał poddawać się regularnym kontrolom i wiedział, że nowotwór może się "obudzić". Lekarze zabronili mu grać w tenisa, uprawiać sportów siłowych, pić mocnych alkoholi. Miał też unikać stresu. W jego zawodzie to było jednak bardzo trudne. Kamil Durczok zmarł nad ranem 16 listopada 2021 r. w wieku 53 lat - niemal dokładnie 17 lat po śmierci Marcina Pawłowskiego. Do zgonu doszło w wyniku zaostrzenia choroby przewlekłej i zatrzymania krążenia. Foto: PAWEL WRZECION/MWMEDIA / MW Media Kamil Durczok Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: plejada@ Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!

orkiestra górnicza na pogrzebie